,,Nie ma to jak wakacje, kolonie, wypady za miasto itp. ze znajomymi. Wspólne wygłupy, zabawy, a przy tym mnóstwo śmiechu. Niesamowite wspomnienia i niezwykłe przygody. Ta cała radość jaka wtedy panuje, ta atmosfera w sumie sama w sobie jest szczęściem. Niech każdy to wie, zanim skrzywdzi bliską mu osobę, najlepszego przyjaciela...''
- Ale ja już nie mam przyjaciół. - wykrzyczałam.
Moją mamę zamurowało.
- Ale jak to nie masz? - zapytała z przejęciem moja rodzicielka.
- Tak po prostu, byli, ale sobie poszli, nie mam. - powiedziałam i się rozpłakałam.
Nagle poczułam, jak mama przytula mnie do siebie. Już nic nie mówiła, tylko zaczęła płakać razem ze mną.
- Po tym co mi zrobili nie mam nawet siły o nich myśleć, a co dopiero dalej się z nimi przyjaźnić, o ile tamto ''coś'' można było nazwać przyjaźnią. Bardziej chorą, toksyczną zazdrością żywioną do mnie nie wiadomo za co. Bawili się mną jak chcieli, a ja byłam na tyle głupia, że nic nie widziałam. - wypłakałam jej na ramieniu, już miała prawie całą sukienkę mokrą od moich łez.
- Co oni ci zrobili? - znienacka usłyszałam przerażony głos mojego ojca, który ni stąd, ni zowąd zjawił się w moim pokoju.
Moja mama posłała mordercze spojrzenie tacie, na co on podszedł i przytulił nas dwie mocno do siebie, a mi jeszcze bardziej chciało się płakać.
Opowiedziałam mu całą historię.
- Jak dorwę gnojków to radzę im już pisać testament, bo ich matka w domu nie pozna, o ile jeszcze w ogóle będą żyć! - usłyszałam pełen gniewu głos ojca, który już kierował się w stronę auta, by ich złapać i prawdopodobnie zabić.
- Tato, nie! Nie rób tego! - krzyknęłam, nie chciałam aby mój ojciec poszedł siedzieć za czyn, który....ugh, wolę nawet o tym nie myśleć. W sumie należałoby im się, ale nie chciałam się zniżać do ich poziomu.
On tylko odwrócił się w moją stronę i widząc moje zapłakane oczy oraz matkę pełną przerażenia postanowił, że tak nie można dalej żyć, trzeba coś zrobić ale nie w ten sposób.
Ale może od początku, wyjaśnię o co w tym wszystkim chodzi. A mianowicie:
Miałam wspaniałych przyjaciół (przynajmniej tak uważałam, ale do czasu), którym bezgranicznie ufałam i wierzyłam we wszystko. Nawet by mi nigdy do głowy nie przyszło, że mnie okłamią, a co dopiero to co właśnie zrobili, ale do rzeczy... Marcin - mój bardzo bliski kumpel, w którym się zakochałam zaprosił mnie na spacer. Zgodziłam się bez wahania. Przyszedł po mnie do domu i zaczęliśmy iść w stronę jakiegoś dziwnego miejsca, w którym jeszcze nigdy nie byłam. Było fantastycznie, to miejsce wydawało się być magiczne, z dala od codziennego świata, nikogo oprócz nas tam nie było, czułam się jak w raju. Jednak okazało się, że zaprosił tam też Oskara, mojego najlepszego przyjaciela, który mnie kochał -jak twierdził - nad życie. Wiedziałam o tym, ale moja miłość do niego była taka bardziej jak do brata niż do chłopaka, ale on mimo wszystko, wiedząc o tym, nie przestawał o mnie myśleć, śnić i marzyć. Oprócz Oskara była tam też Mika, kumpela, z którą we czwórkę tworzyliśmy taką jakby paczkę. Nie wiedziałam o tym, że oni tam są. Nagle usłyszałam szept Marcina przy moim uchu: ,,Czy ty na serio myślałaś, że JA kiedykolwiek będę z tobą? Dla mnie jesteś tylko i wyłącznie zabawką, i nie, nic nie mów, bo jeszcze z tobą nie skończyłem''. Czułam, jak spływają mi łzy po policzku i nogi się pode mną uginały. Chciałam stamtąd uciec, ale on mnie mocno złapał i zaczął się do mnie dobierać. Próbowałam krzyczeć, ale on zacisnął mi usta swoją dłonią.Próbowałam się bronić, ale na nic moje starania i wysiłek, on był ode mnie wyższy i silniejszy, od razu byłam na przegranej pozycji. Gdy już miało dojść do najgorszego zobaczyłam, jak Oskar się temu przygląda i w międzyczasie całuje się z Miką. I on mi niby mówił, że jest we mnie zakochany i kocha mnie nad życie?! Też mi przyjaciel!
Ale najbardziej w tym wszystkim zabolało mnie to, że przyglądali się temu całemu zajściu i nic nie robili. Ani on, ani Mika.
A ja? Ja czułam się potwornie! Mój niby ,,przyjaciel'' mnie właśnie zgwałcił.
Chciałam o tym zapomnieć, ale tego się nie da ot tak wymazać z pamięci. Takie przeżycie pozostaje w pamięci na zawsze.
KILKA DNI PÓŹNIEJ:
- Anetko? - nagle z rozmyślań nad moim życiem wyrwał mnie głos matki.
- Tak mamo? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Przeprowadzamy się - dokończył za mamę mój kochany ojczulek.
- Ale gdzie?
Moi rodzice popatrzyli po sobie, po czym wspólnie odpowiedzieli:
- Do USA...
______________________________________________________________
No więc pierwszy rozdział już jest. Myślę, że Wam się spodobał. Wszelkie uwagi i zastrzeżenia piszcie w komentarzach ;*
Pzdr
Biednaa :cc...
OdpowiedzUsuńRozdział wręcz zaje*isty!♥
Naprawdę !!!!!
Masz talent . ♥