poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział 3

W samolocie postanowiłam, że poczytam sobie książkę. Wyciągnęłam z mojej torebki moją ulubioną, pt.  ,.Niebo jest wszędzie'' Jandy Nelson i po raz 3 zaczęłam ją czytać. Za każdym razem tak mnie wciągała, że płakałam przy niej jak mops i śmiałam się jak głupia z niektórych scen. Naprawdę polecam wszystkim innym dziewczynom tę książkę, jest świetna. Ale wracając do tematu... Tak się zaczytałam, że pierwsze 3 godziny lotu spędziłam na czytaniu, przez następną godzinę rysowałam sobie śmieszne obrazki ołówkiem na kartkach tej książki, a przez kolejne 2 powtarzałam sobie słówka z ang i całą gramatykę, tak dla przypomnienia. W końcu tam mówi się tylko i wyłącznie po angielsku.                                                                                                                 Gdy samolot wylądował, pośpiesznie spakowałam słownik do torebki i wraz z rodzicami skierowałam się ku wyjściu z samolotu.
- Nareszcie, nowy rozdział życia uważam za rozpoczęty... - powiedziałam, po czym zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich oddechów.
Co z tego, że ludzie patrzyli na mnie jak na jakąś chorą umysłowo? Nie znam ich, więc mam gdzieś ich zdanie. W tamtej chwili liczyła się dla mnie tylko i wyłącznie rodzina i na nowo rozpoczęte życie.
Rodzice widząc, że pierwszy raz od tamtego nieprzyjemnego zdarzenia się uśmiecham cieszyli się razem ze mną, zrobili mi nawet zdjęcie, które - jak powiedzieli- powieszą na ścianie na honorowym miejscu w naszym nowym domu. 
Czy wspominałam już może, że jednak nie mieszkamy w New York? Mimo tego, że bardzo chciałam, aby wypadło na to miejsce, to i tak byłam uchachana, bo mieliśmy zamieszkać w Californii!!! Oh, yeah xd.      W słonecznej Californii, w Los Angeles!!! Tam mieszkają przecież sławy... 
Gdy dojechaliśmy w końcu do naszego domu, a raczej willi z basenem, oniemiałam z zachwytu. Była prześliczna, a mój pokój jeszcze lepszy. Zastanawiałam się tylko, skąd rodzice mieli na to wszystko kasę? Przecież to musiało kupę kosztować. 
Zaczęłam się rozpakowywać, wyciągnęłam wszystkie ciuchy i powkładałam do szafy (rodzice zakupili dom od razu z wyposażeniem), gdy miałam zamiar wziąć się za rozpakowywanie pamiątek, usłyszałam dzwonek od drzwi.
- Kochanie, pójdź otwórz, bo my z ojcem jesteśmy zajęci! - usłyszałam, jak woła do mnie moja mamuśka.
No nic, goście...
Otworzyłam drzwi i... oniemiałam. W progu stał przystojny blondyn, z wyglądu podobny do młodego McCartney'a. Od razu mi się spodobał.
- Hej, przyniosłem ciasto nowym sąsiadom. Domowe... - śmiesznie poruszył brwiami akcentując ostatnie słowo. Zaśmiałam się.
- Hej, wchodź. - zaproponowałam i zrobiłam mu miejsce, by mógł wejść do środka.
- Niech zgadnę, jesteś z Polski? - zapytał mnie już w ojczystym języku.
Zdziwiłam się. ,,To aż tak widać?'' - pomyślałam.
- No, no tak. Wnioskuję, że ty pewnie też - powiedziałam, a on się do mnie uśmiechnął. Miał piękny uśmiech.
- Tak, jestem Szymon. 
- Aneta, miło mi. 
- Mnie też. Sama jesteś? - zapytał rozglądając się, ale oprócz nas w pomieszczeniu nie było żywej duszy.
- Rodzice są na górze, rozpakowują się, wiesz, jak to po przeprowadzce.
- A ty nie? - zapytał patrząc mi prosto w oczy i się uśmiechnął.
- No w tej chwili jak widać nie - powiedziałam i się zaśmialiśmy.
- Dobra, to ja będę już leciał, mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. - rzekł, no co ja odpowiedziałam ,, ja też'' i poszłam się dalej rozpakowywać myśląc o nowo poznanym. 


________________________________________________________________
To tak, kolejny rozdział za nami. Myślę, że się podoba :)
Chciałabym Was jeszcze o coś poprosić, a mianowicie: JAK CZYTASZ = KOMENTUJ !!!
Dla ciebie to tylko chwila, moment, a dla mnie jest to bardzo ważne. 
Proszę Was o to... < nie zawiedźcie mnie>  ;*



1 komentarz:

  1. Awwwww *-*
    Kocham
    Kocham
    Kocham
    twojego
    bloga
    serioooo♥
    jak już pewnie pisałam w tamtych komentarzach
    będę zaglądała
    tutaj codziennie!!!♥
    http://i-shouldhavekissedyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń